Jak pisać treści, którymi czytelnicy będą się dzielić

Tworzysz artykuł i publikujesz go w wybranym miejscu, np. na swoim blogu. Po kilku dniach zaglądasz do statystyk i widzisz setki polubień i udostępnień w mediach społecznościowych, co potwierdzają niespotykane dotąd wzrosty oglądalności obserwowane w Google Analytics. Wymarzona sytuacja? Dla każdego, kto chce dotrzeć z treścią do jak największego grona odbiorców – z pewnością tak. Tylko jak uzyskać taki efekt? Jest to jak najbardziej możliwe, o czym się przekonasz podczas lektury poniższego artykułu.

Nie tylko treść – liczy się też forma

Załóżmy, że doskonale wiesz, co chcesz przekazać czytelnikom swojej strony. Masz konkretny temat, a przede wszystkim merytoryczną wiedzę, która pozwala na zabranie głosu w danej sprawie, opisanie pewnego problemu czy dostarczenie gotowych rozwiązań. Jak zaplanować jej strukturę, żeby zachęcić do udostępniania artykułu?

Zacznijmy od dość dyskusyjnej kwestii długości tekstu. Jeśli szukamy odpowiedzi, ile znaków ze Spacjami powinien mieć tekst, który nie dość, że spełni zadania SEO, to jeszcze spodoba się użytkownikom social media, trafimy na różne hipotezy. Rację ma Rand Fishkin, który na blogu Moz.com trafnie zauważa, że idealny tekst wcale nie musi mieścić się w granicach 2350-2425 znaków. Liczy się to, aby miał długość adekwatną do treści, którą przekazuje. Szybki news z definicji jest przecież oszczędniejszy w content niż wieloaspektowe opracowanie. Jeśli wyjaśniamy konkretne pojęcie, artykuł musi być znacznie krótszy niż cały słownik, to logiczne.

Jednocześnie nie można zapominać, że użytkownicy mediów społecznościowych nie mają czasu na, jak to się zwykło potocznie mówić, „elaboraty”. Wyobraź sobie, że jedziesz autobusem z domu do pracy lub na uczelnię. Kciukiem przesuwasz oś czasu na Facebooku lub główną stronę Twittera. Twój wzrok przykuwa artykuł, który został udostępniony przez znajomego lub kogoś, kto zwykle umieszcza linki do inspirujących źródeł. Klikasz, na moment przerywasz „sunięcie palcem po ekranie”, żeby przejść do lektury tekstu. Ile czasu poświęcisz? Pamiętaj, że jesteś w autobusie. Jeśli forma tekstu jest odpowiednio skondensowana, a przy okazji wciągająca, doczytasz tekst do końca, po czym – jest na to szansa – również klikniesz „podaj dalej” lub „udostępnij” w zależności od medium.

Skoro planujesz stworzenie dobrego tekstu, który ma być „chodliwy” w social media, myśl praktycznie. Patrz na Internet oczami użytkowników, którzy na swój ulubiony portal zaglądają w biegu, w pośpiechu. Social media zmieniły zresztą nasz sposób czytania rozmaitych treści – od najpoważniejszych po najzabawniejsze. Nawet gdy mamy sporo wolnego czasu, jesteśmy niecierpliwi. Porzucamy tekst, jeśli nie przekuwa nas pierwszymi zdaniami. Na pewno nie udostępniamy go, jeżeli ma mankamenty. Przecież treści jest tak dużo, a chcemy kojarzyć się tylko z tą najlepszą…

Artykuł tworzony z myślą o mediach społecznościowych musi być optymalnie sformatowany. Jeśli chodzi o specjalistów, aż 80% używa wizualnych elementów w marketingu social media. Obraz przyciąga naszą uwagę i uatrakcyjnia przekaz – mowa zarówno o zdjęciach oraz grafikach, jak i filmach. Ale przecież w mediach społecznościowych najpierw widzimy nagłówek, tytuł, miniaturkę – te wszystkie elementy powinny się wyróżniać, zawierać chwytliwe mechanizmy, które po pierwsze nas zatrzymają, po drugie zachęcają do kliknięcia, a po trzecie będą się dobrze prezentować, gdy sami zechcemy udostępnić treść innym.

W środku tekst powinien zawierać wypunktowania, nagłówki, śródtytuły, wyróżnione cytaty, a także linki wewnętrzne i zewnętrzne. Wszystko to, co ułatwia czytanie tekstu, szczególnie na urządzeniach mobilnych. Swoją drogą, działa to także pozytywnie na SEO całej strony.

Pamiętaj:

  • Nie tylko tekst – to elementy obrazkowe uatrakcyjniają przekaz.
  • Długość standardowego artykułu na blogu czy stronie WWW nie powinna przekraczać kilku tysięcy znaków, ale wszystko zależy od tematu i potrzeb odbiorców.
  • Pierwszym krokiem do sukcesu jest przykucie uwagi potencjalnego czytelnika, co wymaga użycia odpowiedniej miniaturki i chwytliwego tytułu.

Satysfakcja czytelnika kluczem do popularności tekstu

Użytkownicy mediów społecznościowych żyją treścią udostępnianą przez innych. Już w 2016 roku HubSpot ustalił, że 76% osób korzystających z Facebooka używa go do znajdowania interesującego contentu. Czytamy teksty, które mają pomóc w rozwiązaniu praktycznego problemu, dostarczyć wiedzę, rozśmieszyć albo rozkleić do łez. Artykuły podawane dalej w social media spełniają różnorodne funkcje – Wzruszają, inspirują, bawią i uczą. Są tworzone przez anonimowych copywriterów i uznanych twórców. Nie ma to większego znaczenia, gdy użytkownik ocenia je przez pryzmat swoich indywidualnych potrzeb. Musi czuć się usatysfakcjonowany, niemal dumny z dotarcia do danej treści, żeby dalej ją rozpowszechniać i wspierać jej organiczny zasięg.

Pomyślisz: OK, rozumiem, ale jak zatem tworzyć treści adekwatne do potrzeb osób, których przecież nie znam i nigdy nie poznam? Cóż, trochę jednak znasz. Masz przecież statystyki strony, jesteś w stanie mniej lub bardziej dokładnie określić profil przeciętnego odbiorcy. Pisząc artykuły na portalu branżowym dla prawników, liczysz na to, że będą je linkować na przykład na LinkedIn. Wiesz zatem, jakiego języka używają Twoi potencjalni czytelnicy, jakich informacji oczekują, jakie argumenty przemawiają do ich wyobraźni. I tak w każdym innym przypadku – obojętnie, czy piszesz o kolorze trampek modnych w tym sezonie, domowych sposobach na przeciekającą rurę, czy wynikach meczów w piłkarskiej Azjatyckiej Lidze Mistrzów.

Po prostu odpowiadaj na oczekiwania Twoich odbiorców, a będą „szerować” Twoje artykuły. Tylko tyle i aż tyle. Jeszcze jedno: pamiętaj o przyciskach ułatwiających udostępnienie. Mało komu chce się kopiować i przeklejać link – dużo łatwiej kliknąć na ikonkę z charakterystycznym „F” lub kanarkiem.

Język determinuje przekaz

Powiesz, że znowu sięgam po banał. Przecież to oczywiste, że atrakcyjność i wymowa tekstu zależy od użytego języka. Zwracaj jednak uwagę na konkretne detale, nie wchodząc w językoznawcze meandry, proste spostrzeżenie do refleksji. Jeśli Twój artykuł będzie nasycony przymiotnikami, ma szansę podziałać na wszystkie zmysły, a przede wszystkim wyobraźnię odbiorcy. Sięgając po rzeczowniki i chętnie upychając je w kolejnych zdaniach, nie unikasz opisowości i wysokiego stężenia faktów. Pamiętaj, że to jednak nie zawsze pożądane, a w krótszych formach – wręcz wykluczone. Z kolei czasowniki gwarantują dynamikę. Ich gęste i częste używanie napędza tekst, sprawia, że dużo się w nim dzieje.

Upraszczaj, co się da

Obok materiałów wideo i obrazów to właśnie pisane artykuły stanowią najbardziej angażujący rodzaj treści w mediach społecznościowych. Warto więc wzbogacać swój przekaz o doskonale przygotowane treści, które wspierają działania w social media, a już na pewno budują pozytywny wizerunek marki, organizacji, osoby. Przy tym wszystkim musisz jednak wciąż wracać do odmienianej na wszelkie sposoby prostoty.

Pamiętaj:

  • Nie baw się w długie zdania.
  • Trudniejsze dane, szczególnie liczbowe przekazuj, w formie obrazów i infografik.
  • Korzystaj z przykładów z życia, najbliższych sercu grupy docelowej.

Pisz, o czym lubisz, udostępniaj z sensem

Jest wiele tematów i wiele mediów społecznościowych. Jeżeli nie piszesz oryginalnie, błyskotliwie, „świeżo”, nie licz na rekordy polubień, udostępnień i komentarzy. Media społecznościowe, szczególnie na poszczególnych, często zamkniętych i dość elitarnych grupach, uwielbiają artykuły, które pobudzają do dyskusji, są inspirujące, a nawet prowokujące. Powtarzanie cudzych schematów lub sięganie po coś, co w ogóle nie wzbudza emocji, nie ma żadnego sensu. Staraj się odróżnić od innych – wypracuj własny styl, nie bój się kontrowersji, postaw na bezpośredniość, a zwiększysz swoje szanse na dotarcie do jak największej liczby użytkowników.

Nie ma także żadnego logicznego wytłumaczenia dla zachowania, które nie generuje zaangażowania i konwersji. Mowa o promowaniu tekstów w mediach społecznościowych, które kompletnie do tego nie pasują. Wspominaliśmy już, że choćby na Facebooku artykuły są treścią, która cieszy się popularnością. To jasne. Na głównej tablicy naszych znajomych czy obserwowanych profili aż kipi od natłoku artykułów, z których tylko część przeczytamy.

Ale już taki Instagram? Przecież rządzi się obrazkowym prawem. Jasne, i na nim promuje się artykuły, choć jest to znacznie trudniejsze i mniej skuteczne. Link, który stanowi hiperłącze, można umieszczać jedynie w opisie profilu, więc siłą rzeczy wielu użytkowników w ogóle do niego nie dociera, pomimo CTA w poście. Na Twitterze czy LinkedIn można z powodzeniem udostępniać linki do artykułów, ale nie każdy temat zaciekawi użytkowników tych portali. I tak dalej, i tak dalej. Zanim zaczniesz pisać teksty, którymi mają się dzielić inni, pomyśl, dlaczego mieliby to robić i gdzie jest na to szansa.

Spinając tak wiele wątków, muszę przypomnieć podstawową zasadę – zachowaj cierpliwość i cały czas się rozwijaj. Rozmaite statystyki i narzędzia pozwalają na lepsze zrozumienie potrzeb odbiorców, a także sformatowanie tekstu pod ich potrzeby. A najważniejsze to lubić i czuć to, co się robi (pisze i podaje dalej).

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *